Tag: Osobiste
Pierwszy dzień nowego stulecia
Wyprawa do wnętrza… niekoniecznie Ziemi
Minęło dziesięć lat od czasu gdy zmieniłem pracę, związany z nią tryb życia, aspiracje, oczekiwania… Przez ostatnią dekadę funkcjonowałem jako edukacyjny homo viator. To były czasem piękne, czasem trudne, ale z pewnością najbardziej aktywne lata mojego życia. Ale nie o nich będzie ten wpis.
Czytaj dalej „Wyprawa do wnętrza… niekoniecznie Ziemi”Diariusz Cebuli – posłowie
W trakcie publikowania kolejnych części „Diariusza Cebuli” kilka osób podzieliło się swoimi myślami w komentarzach, otrzymałem też trochę prywatnych wiadomości. Niektóre z nich sugerowały ciąg dalszy, z wielu przebijała pewna bezradność wobec tej lektury. Ciągu dalszego nie będzie, ale nie chcę Was zostawiać w nastroju beznadziei, bo to byłoby kłamstwo. Zatem kilka słów o tym co było potem…
Te szpitalne zapiski były początkiem drogi wychodzenia z kryzysu. W momencie gdy się urywają, zaczyna się jeszcze głębszy kryzys. Nawet gdyby po nim został pamiętnikarski ślad Ewy, ja bym Wam go nie pokazał. Byłoby to zbyt drastyczne. Trwało jeszcze kilkanaście miesięcy z powrotami do szpitali, zabiegami, głębokimi zwątpieniami… Ale Ewa wyszła na prostą! I przez kilka lat żyła (po raz pierwszy w życiu) w szczęśliwym związku z S. Była dalej chora na wszystko, ale ignorowała to tak dalece jak było można. Żyła z człowiekiem u boku, który się Nią opiekował, a Ona nim. To było życie bez niczyjej łaski, litości czy bezradnej samotności. To był sprint typowy dla Ewy: fundacja, organizacje imprez, fajerwerki pomysłów i planów realizowanych w mniejszym czy większym stopniu. To było też wsparcie i ciągły kontakt z ludźmi, których poznała w szpitalu. Choroby i cierpienie stały się tłem a nie istotą życia.
Śmierć zaskoczyła ją znienacka nie dając pewnie czasu na myślenie, że to już teraz. Wyskoczyła z życia jak z wagonu, który jest w pędzie… Zbyt szybki ale dobry koniec.
„Diariusz Cebuli” to tak naprawdę historia z happy endem. Dopisanym przez życie, bo autorka miała co innego na głowie zamiast pisania na Berdyczów. I tak naprawdę cel jego ponownej publikacji przyświecał mi jeden – powiedzieć Wam słowami Ewy ŻE WARTO!
Warto pomagać, warto mieć przyjaciół, warto od czasu do czasu poświęcić trochę swojego komfortu, czasu czy pięniędzy w imię życia drugiego człowieka.
Że to co piszę jest banalne i pompatyczne? Tak, jest. I będzie takie do momentu, w którym nie zaczniemy powszechnie praktykować empatii i elementarnego człowieczeństwa w konfrontacji ze słabszymi.
Na czym miała by polegać ta praktyka?
To już zostawiam waszym sumieniom i waszej determinacji.
PS. Chcę się w tym miejscu rozstać z „Diariuszem Cebuli” piosenką nagraną w czasie gdy Cebula, rzuciła wszystko i pojechała pomagać na tereny powodziowe. Kierowała ekipami wolontariuszy, którzy w bardzo trudnym terenie rozprowadzali dary powodzianom. Wtedy nie myślała pewnie jak bardzo jej przesłanie będzie się odnosić do jej własnego życia.
Zapowiedź „Diariusza Cebuli”
Blisko trzy lata temu zmarła przedwcześnie Ewa „Cebula” Rubaj. Kto ją znał, wie że była to kobieta człowieczeństwa najwyższej próby. Całe życie była formalnie „niepełnosprawna”, choć w jej przypadku to określenie wyjątkowo puste, a wręcz obraźliwe. Bo jeśli spotkałem w życiu kogoś wszechstronnie SPRAWNEGO, to była to właśnie Cebula. Czytaj dalej „Zapowiedź „Diariusza Cebuli””
Moje memento 2017
Kończy się rok 2017. Za pasem Święta. Rok najtrudniejszy dla Polski i wielu Polaków od 27 lat. To co zaczęło się jako narodowe pęknięcie polityczne, przeszło w stracie kulturowe, a może i cywilizacyjne. To rozdarcie zdominuje życie w Polsce przez co najmniej kilkanaście, a może kilkadziesiąt lat… i to niezależnie od wyników kolejnych wyborów. Wiem, że definiowany przez obecną władzę jako „drugi sort”, „Targowicę”, „lewak” (to w moim przypadku szczególnie idiotyczne), „lump polityczny” itd. itp. nie zgodzę się na żadne ustępstwa i negocjowanie mojego świata wartości. Kolejne obelgi tylko mnie zdeterminują do różnych form odmowy i oporu. Nie ma i nie będzie dialogu między zwaśnionymi plemionami. Czy tak można żyć? Można. Czytaj dalej „Moje memento 2017”
35 lat 12 DH TEM
Wyzwanie śmierci Piotra S.
Ale o co chodzi…?
Od miesięcy żyję w Polsce jak ze starego dowcipu, w którym co chwilę czka się pytaniem „Ale o co chodzi?” Dziesiątki, a może setki zdarzeń, oburzeń i wykrzykiwanych polemik na tematy rodem z Mrożka lub Barei. Coraz większa kakofonia, coraz większy chaos… Jak to wszystko krótko ogarnąć? Jak przywrócić klarowność widzenia?
I ostatnio przypomniano mi trochę zapomniany tekst Leszka Kołakowskiego. Ja złapałem równowagę i jasność oceny – i Wam tego życzę! Wystarczy zamienić „socjalizm” na „demokrację”… a nawet na „konserwatyzm”. Wytłuszczenia ode mnie… coś niewiele mi zostało nieoznaczonych fraz jak na tekst z 1956r. 🙁
Czytaj dalej „Ale o co chodzi…?”