Diariusz Cebuli – posłowie

W trakcie publikowania kolejnych części „Diariusza Cebuli” kilka osób podzieliło się swoimi myślami w komentarzach, otrzymałem też trochę prywatnych wiadomości. Niektóre z nich sugerowały ciąg dalszy, z wielu przebijała pewna bezradność wobec tej lektury. Ciągu dalszego nie będzie, ale nie chcę Was zostawiać w nastroju beznadziei, bo to byłoby kłamstwo. Zatem kilka słów o tym co było potem…

Te szpitalne zapiski były początkiem drogi wychodzenia z kryzysu. W momencie gdy się urywają, zaczyna się jeszcze głębszy kryzys. Nawet gdyby po nim został pamiętnikarski ślad Ewy, ja bym Wam go nie pokazał. Byłoby to zbyt drastyczne. Trwało jeszcze kilkanaście miesięcy z powrotami do szpitali, zabiegami, głębokimi zwątpieniami… Ale Ewa wyszła na prostą! I przez kilka lat żyła (po raz pierwszy w życiu) w szczęśliwym związku z S. Była dalej chora na wszystko, ale ignorowała to tak dalece jak było można. Żyła z człowiekiem u boku, który się Nią opiekował, a Ona nim. To było życie bez niczyjej łaski, litości czy bezradnej samotności. To był sprint typowy dla Ewy: fundacja, organizacje imprez, fajerwerki pomysłów i planów realizowanych w mniejszym czy większym stopniu. To było też wsparcie i ciągły kontakt z ludźmi, których poznała w szpitalu. Choroby i cierpienie stały się tłem a nie istotą życia.
Śmierć zaskoczyła ją znienacka nie dając pewnie czasu na myślenie, że to już teraz.  Wyskoczyła z życia jak z wagonu, który jest w pędzie… Zbyt szybki ale dobry koniec.

„Diariusz Cebuli” to tak naprawdę historia z happy endem. Dopisanym przez życie, bo autorka miała co innego na głowie zamiast pisania na Berdyczów. I tak naprawdę cel jego ponownej publikacji przyświecał mi jeden – powiedzieć Wam słowami Ewy ŻE WARTO!
Warto pomagać, warto mieć przyjaciół, warto od czasu do czasu poświęcić trochę swojego komfortu, czasu czy pięniędzy w imię życia drugiego człowieka.

Że to co piszę jest banalne i pompatyczne? Tak, jest. I będzie takie do momentu, w którym nie zaczniemy powszechnie praktykować empatii i elementarnego człowieczeństwa w konfrontacji ze słabszymi.
Na czym miała by polegać ta praktyka?
To już zostawiam waszym sumieniom i waszej determinacji.

PS. Chcę się  w tym miejscu rozstać z „Diariuszem Cebuli” piosenką nagraną w czasie gdy Cebula, rzuciła wszystko i pojechała pomagać na tereny powodziowe. Kierowała ekipami wolontariuszy, którzy w bardzo trudnym terenie rozprowadzali dary powodzianom. Wtedy nie myślała pewnie jak  bardzo jej przesłanie będzie się odnosić do jej własnego życia.

Diariusz Cebuli odc. 9 (ostatni)

„31.12.

Pierwszy dzien sylwestrowej przepustki. Szkodz mi bylo kazdej minuty, dlatego po ponad godzinnym oczekiwaniu na samochod pojechalam do domu autobusem MZK. I mozna byloby powiedziec: „I co w tym takiego niezwyklego?” Ano, przede wszystkim fakt, ze to sylwester i nie wszystkie autobusy jezdza, a poza tym staram sie byc slowna. I co mi z tego, ze delikatnie dano mi do zrozumienia, ze auto moze przyjechac nawet po jedenastej? Wiadomym bylo, ze ja przepustke mam od 8.30 i wiele do zalatwienia jeszcze w starym roku. Coz, „kazal pan – zrobil sam”, jak mowi stare przyslowie. Czytaj dalej „Diariusz Cebuli odc. 9 (ostatni)”

Diariusz Cebuli odc. 7

„27.12.

Caly dzien na oddziale. Chyba troche glupieje. Glowa mnie boli, koszmaem jest smrod papierosow z meskiej toalety, znajdujacej sie naprzeciw pokoju.Do tego irytujace szuranie kapciami po podlodze i ciamkanie babci, ktora rezyduje ze mna w pokoju dopelnia reszty. Pomalu dochodze do wniosku, ze jestem chyba upierdliwa zrzeda. Albo zbyt przejelam sie wczorajsza sytuacja, kiedy witki (czyt. rece) znowu lataly kazda w swoja strone. Na szczescie mialam leki na taka ewentualnosc. Moze kolejna noc zlagodzi to wrazenie. Czytaj dalej „Diariusz Cebuli odc. 7”

Diariusz Cebuli odc. 5

22.12.

     Pomimo okresu przedswiatecznego i wielu wypisow ze szpitala, sa takze przyjecia. Nie moge sobie wyobrazic, co czuja tacy pacjenci. Wprawdzie ten czas takze spedzam na oddziale (moze uda mi sie uzyskac przepustke), ale z samym pobytem w szpitalu jestem juz 'oswojona’. Na nasza sale przyszla K. Opowiedziala troszke o swoich dzieciach. Byla juz tutaj ponad 20 razy. Czy mnie tez to czeka? Czy tez – jak twierdzi J. – nie ma depresji, a jedynie ludzie nie radzacy sobi z terazniejszoscia? Moze cos w tym jest… Czytaj dalej „Diariusz Cebuli odc. 5”

Diariusz Cebuli odc. 4

19.12.

     Dzisiaj robie sobie 'dzien dziecka’. Jestem obolal i zla. Na szczescie jest z kim pogadac. I mam na mysli nie tylko innych pacjentow.

     Od czasu do czasu przychodzi mi na mysl taka refleksja: jak bym sie czula, gdybym znalazla w internecie strone o podobnej tresci. Jak zareagowac? Co powiedziec (napisac)? Czy w ogole reagowac? Moze pomoc? Tylko jak? Czytaj dalej „Diariusz Cebuli odc. 4”

Diariusz Cebuli odc. 3

17.12.

    I znowu dalam sie wciagnac w role siostry mlosierdzia. Staram sie wyciszac napiecia, probuje reagowac spokojem, gdy sytuacja jest taka, ze atmosfere mozna – przyslowiowo – kroic nozem. Nie powiem, ze taka rola mnie nie meczy. Znowu „kupuje” cudze problemy i niestety z czasem zaczynam traktowac je jek swoje. I zaczynam zastanawiac sie, czy aby dobrze postapilam, czy dana sytuacje mozna byloby rozwiazac inaczej. Niewiele pomaga ewakuacja z pokoju, sluchanie muzyki ze sluchawkami w uszach, czy tez zajmowanie rak roznymi robotkam.Glowa funkcjonuje niemal jak zupelnie osobna czesc ciala. Czytaj dalej „Diariusz Cebuli odc. 3”

Diariusz Cebuli odc. 2

„13.12.

W poniedzialek byl P. na konsultacji, a z powodu ogolnego „tumiwisizmu” N. i B. postanowily wziac sprawy w swoje rece i udaly sie do P. na dyzur. W tym czasie J. zostal ze mna. Rozmawialismy o planach na przyszly tydzien. I znowu lapy zaczely mi latac. J. staral sie mnie uspokoic. Prawie mu sie udalo. Czytaj dalej „Diariusz Cebuli odc. 2”

Diariusz Cebuli odc. 1

    „Wlasnie otrzymalam smiesznego pada. Postanowilam na nim na bieaco kontynuowac moje „mysli malo czesane”. Niestety, sprzet ten nie posiada polskiej klawiatury, dlatego tekst przypomina troszke sms-y. Przepraszam wiec za to, ze musicie sie meczyc, ale moze dzieki temu moja bazgranina bedzie bardziej prawdziwa? Czytaj dalej „Diariusz Cebuli odc. 1”