Autor: jacek
Przegapiłem zupełnie, a tu raptem wybiło 35 lat od momentu, w którym razem z bratem i gronem przyjaciół założyliśmy w Bełchatowie 12 Drużynę Harcerską TEM. Rocznica nie bardzo okrągła więc i świętować nie bardzo jest co, ale jakoś wpasowuje się w mój czas obecny, więc pozwolę sobie na kilka słów refleksji. Wracając wczoraj do domu wpatrzony w pełnię twarzy księżyca, wróciły do mnie i tamte czasy, i to co dali mi TEMowcy od tych najpierwszych, aż po tych których wczoraj zobaczyłem po raz pierwszy na oczy.
Wyzwanie śmierci Piotra S.
Mój przyjaciel ostatnio stwierdził, że każdy myślący i względnie przyzwoity człowiek, musi się osobiście zmierzyć z samospaleniem Piotra S. Od 11 dni próbuję. Jego niedawna śmierć i najbardziej polskie ze świąt – Wszystkich Świętych, jeszcze wzmacniają we mnie ten mus.
Nie chcę analizować czy oceniać dramatycznej decyzji Piotra. Po pierwsze dlatego, że nie czuję abym miał do tego prawo.
Społeczny 11/11?
Jedną z porażek transformacji ustrojowej po 1989r. jest brak ciekawych pomysłów na świętowanie dat ważnych dla całej narodowej wspólnoty. Zamieniono akademie na msze, pochody na procesje, wieńce zmieniły pomniki… Jak było ponuro i z patosem tak zostało. Nieśmiałe próby ożywienia tych narodowych styp albo okazywały się infantylne, albo zwyczajnie nie trafiają w powszechną wrażliwość Polaków.
Grzechem pierworodnym jest też upaństwowienie świąt narodowych, oraz pełny monopol polityki i religii na nadawanie tonu naszemu polskiemu świętowaniu.
Ale o co chodzi…?
Od miesięcy żyję w Polsce jak ze starego dowcipu, w którym co chwilę czka się pytaniem „Ale o co chodzi?” Dziesiątki, a może setki zdarzeń, oburzeń i wykrzykiwanych polemik na tematy rodem z Mrożka lub Barei. Coraz większa kakofonia, coraz większy chaos… Jak to wszystko krótko ogarnąć? Jak przywrócić klarowność widzenia?
I ostatnio przypomniano mi trochę zapomniany tekst Leszka Kołakowskiego. Ja złapałem równowagę i jasność oceny – i Wam tego życzę! Wystarczy zamienić „socjalizm” na „demokrację”… a nawet na „konserwatyzm”. Wytłuszczenia ode mnie… coś niewiele mi zostało nieoznaczonych fraz jak na tekst z 1956r. 🙁
Czytaj dalej „Ale o co chodzi…?”
Rychła egzekucja Samorządu Terytorialnego
Jeśli jest jakiś absolutnie bezdyskusyjny sukces ostatniego ćwierćwiecza Polski, to jest nim Samorząd Terytorialny. Samorząd, który uruchomił niebywałą aktywność Polaków i jest autorem wielkiego skoku cywilizacyjnego naszych Małych Ojczyzn. Teraz, nie widząc szans wygranej w uczciwych wyborach, obecna władza szykuje śmierć Samorządu. Nie mogąc go legalnie opanować, chce zatknąć swoje partyjne chorągiewki na jego grobie.
#marzeniaebe – Praca po znajomości…
Moje miasto to klasyczny przykład rządów nepotyzmu i kolesiostwa. To rak w ostatnim stadium rozwojowym. Politykę zastąpiły gry dworskie, w których formalni liderzy miejscy czy powiatowi to jedynie marionetki w rękach posłów i senatorów, pociągających za sznurki z tylnego siedzenia. Ostatnio bardzo mądra osoba wyraziła zdziwienie, że ten powszechnie znany fakt wzburza ludzi mniej niż to, że przez większość lata nie były koszone trawniki w mieście.
#kulturaniepodległa
Trwa w Polsce starcie światów wartości. Wolności vs. Opresja. Otwartość vs. Jedynoprawda. Demokracja vs. Uzurpacja. Otwarto wiele frontów: wymiar sprawiedliwości, edukacja, ochrona przyrody, wolne media, internet… Jednak to wszystko to jedynie „przygotowanie artyleryjskie” do prawdziwego starcia o serca i umysły Polaków – do boju o KULTURĘ!
Symetryzm
W polskiej debacie publicznej pojawiło się nowe pojęcie: symetryzm. Pojęcie nowe, podejście w dyskusjach politycznych stare… przynajmniej jak PRL. W czasach słusznie minionych, na każdą krytykę systemu totalitarnego ze strony USA, odpowiadano w Polsce: „A u was biją murzynów!”
Właściwie mógłbym poprzestać na tej anegdocie, ale gwoli ścisłości spróbujmy przyjrzeć się symetryzmowi w dzisiejszej postaci, trochę bliżej.
Spacerniaki Obywatelskie
Spacery błaszczakowskie się kończą, a nawyk spacerowania zostaje. To, co jest niewątpliwym dorobkiem obecnej władzy, to znaczna aktywizacja polityczna Polaków. Póki co skutkuje to napięciami społecznymi, które realizują się w ulicznych protestach i manifestacjach. Póki co językiem „dialogu” jest język inwektyw i wyzwisk wobec myślących inaczej. Na tym tle pieszczotliwe określanie nas „spacerowiczami” zasługuje na pamięć i uwiecznienie jako szczególny przykład bezradności intelektualnej wobec tego, co działo się w ostatnich dniach. Tak! Już do końca życia będę starał się pamiętać, że oprócz różnych ról, które wyznaczało mi życie, byłem także SPACEROWICZEM! 😃
Z perspektywy „spacerowicza”…
W czwartek w Warszawie, w piątek w Bełchatowie. Dlaczego i po co chodzę na te „nic nie dające” manifestacje mniejszych czy większych grup obywateli? Na pytanie „dlaczego” odpowiedzieć trochę łatwiej. To kwestia poglądów i wyznawanych przeze mnie wartości, które właśnie są deptane. To wychowanie i doświadczenie życiowe, w którym aktywność obywatelska i zaangażowanie stanowi o wartości człowieka. To pewnie także polskie obciążenie naiwnością i romantyzmem, każące stawać po stronie tego, co dla nas ważne, nawet gdy sprawa jest absolutnie beznadziejna. To mój imperatyw moralny, każący mi szukać innych form spierania się z ludźmi, niż mówienie do nich per „kanalie”, bo nawet jeśli mi się zdarza osiągać ten poziom agresji, to własnym zachowaniem czuję się bardziej upodlony niż adwersarz, którego znieważam…