Przegapiłem zupełnie, a tu raptem wybiło 35 lat od momentu, w którym razem z bratem i gronem przyjaciół założyliśmy w Bełchatowie 12 Drużynę Harcerską TEM. Rocznica nie bardzo okrągła więc i świętować nie bardzo jest co, ale jakoś wpasowuje się w mój czas obecny, więc pozwolę sobie na kilka słów refleksji. Wracając wczoraj do domu wpatrzony w pełnię twarzy księżyca, wróciły do mnie i tamte czasy, i to co dali mi TEMowcy od tych najpierwszych, aż po tych których wczoraj zobaczyłem po raz pierwszy na oczy.
Zacznę od znaków czasu. TEM postanowił 35 lecie świętować skromnie. W swoim gronie. Inaczej niż dość huczne poprzednie okrągłe rocznice. Teraz to ich drużyna, więc mają prawo. Ja „wbiłem na imprezę” dzięki temu, że zabrał mnie mój syn, który w TEMie dosłużył się funkcji przybocznego. Otóż i on by nie wiedział gdyby nie grupa „Bratnie Słowo”, którą założyli sobie na Facebooku. Rocznica była elementem „miejskiego biwaku” w jednej z bełchatowskich szkół. Gdy weszliśmy przeniosłem się w czasie – zobaczyłem sznury zwinnościowe i inne elementy TEMowskiego umundurowania, który wymyśliła nieodżałowana, pierwsza przyboczna Ewa „Cebula” Rubaj. Zrozumiałem, że zostałem rozpięty pomiędzy naszymi młodzieńczymi kombinacjami z czasów siermiężnej komuny gdzie brakowało wszystkiego, a wiekiem portali społecznościowych, które jakoby zabijają bezpośrednie relacje pomiędzy ludźmi. To nieprawda! Harcerstwo od zawsze trwa dzięki posadowieniu na trzech filarach: służby Polsce, osobistym rozwoju harcerki/rza i morza przyjaźni, z którego nawet po latach wyjść nie podobna. Czasy i ich możliwości, to jedynie materiał i narzędzia, z których harcerz zawsze potrafi zrobić mądry użytek.
35 lat to nieustannych korowód ludzi. Nie jestem w stanie zliczyć tych wszystkich przyjaźni, rozstań, powrotów, miłości… Na hasło „Bratnie Słowo” TEMowcy organizują się nawet po dziesiątkach lat. Poza rodziną, nie znam ludzi, którzy byliby mi bliżsi. Gdy umarła Ewa Rubaj zrozumiałem, że dość niefrasobliwie szastamy tymi więzami, że może za mało w imię naszych związków robimy wspólnie rożnych rzeczy, ciesząc się głównie wspomnieniami? Wiem jakie są czasy i że tak bardzo brak nam wszystkim godzin, dni czy tygodni… Ale wczoraj np. wrócił do mnie pomysł, którym próbowałem sprzedać niektórym tuż po śmierci Cebuli – pomysł stworzenia biblioteczki metodycznej, dla przyszły pokoleń harcerzy w naszym mieście. Księgozbiór zebrany i opracowany przez harcerzy jako Biblioteczka Cebuli i przekazany naszej Bibliotece Publicznej, jako depozyt biblioteczny do powszechnego użytku. Każdy kto znał Ewę Rubaj wie dlaczego musi to być księgozbiór jej imienia. Nie udało się wtedy. Wczoraj podsunąłem pomysł TEMowi – może to czego nie potrafiliśmy zrobić my dorośli, zrobią dzieciaki? Ostatecznie drużynę, która przetrwała już 35 lat, też w zasadzie tworzyły dzieci… a przynajmniej bardzo młode osoby. Dam jeszcze znać w tej sprawie.
Trzecia rzecz, to przedziwna spinka moich osobistych dylematów, która łączy narodziny TEMu z moim dniem dzisiejszym.
Początki TEMu to wielki polski przełom, pomiędzy fiestą pierwszej Solidarności, a dramatem stanu wojennego. My, młodzi instruktorzy tamtego okresu mający po kilkanaście lat, musieliśmy się znaleźć nie tylko osobiście jako ludzie, ale także jako wychowawcy powierzonych nam dzieciaków. Duża odpowiedzialność jak na taki wiek. W dużych miastach wzrastały alternatywne ruchy harcerskie mające wsparcie w ideach Solidarności – KIHAM, NRH i wiele innych prób. Tam przetrwała żywa tradycja przedwojennego harcerstwa, żyli przedwojenni instruktorzy. My z prowincjonalnych miasteczek i wsi, zaczynaliśmy często od zera wskrzeszać dawne harcerskie tradycje. Wiedzieliśmy, że chcemy iść ścieżką Małkowskiego, a żyliśmy w miastach takich jak Bełchatów o którym mówiono że „tyko trzy polskie miasta nie strajkują – Wilno, Lwów i Bełchatów”. Po swojemu więc próbowaliśmy odnaleźć się w tej rzeczywistości.
TEM był zakładany od początku jako drużyna, która miała nawiązywać do najlepszych tradycji harcowania, a z drugiej strony nasi harcerze mieli być wolni od uwikłania politycznego. Co ważne w tamtych czasach nie było dwóch stron sporu! Dominowała władza jednej partii – PZPR. Stworzyliśmy więc swoisty bąbel harcerski, w którym się schowaliśmy z tym co dla nas ważne. TEM formalnie będąc drużyną oficjalnego ZHP, miał swoje „przyrzeczenie” – Bratnie Słowo, hermetyczny i nierozpoznawalny dla „obcych” system opisujący ścieżkę rozwoju harcerskiego (system zwinności wzorowany na piśmie kipu), złożoną i restrykcyjnie przestrzeganą obrzędowość, surowy wewnętrzny regulamin mundurowy, własny regulamin musztry, swoje tajne, chytre plany… My tak na dobrą sprawę przez lata nie „należeliśmy do harcerstwa” – my należeliśmy do TEMu! Z czasem zresztą to przylgnęło do nas w dość nieoczekiwany sposób, i w latach późniejszych gdy pierwotne powody się zatarły, było że mówiono czasem o nas jak o sekcie… 😃
Tak! Z perspektywy lat mogę stwierdzić, że znaleźliśmy model niezależnego, patriotycznego wychowania, gdzie zarządzały dzieci i młodzież, wolna od nacisków dorosłych, którzy „wiedzieli lepiej”. I wczoraj czulem, że przez 35 lat tę niezależność młodości udało się zachować.
Mam wrażenie, że obecna rzeczywistość tworzy podobne wyzwania. Silne centra władzy i depozytariuszy jedynie słusznych wartości robią wiele, żeby stłamsić niezależność intelektualną, kulturalną, i ciągle ograniczać samorządność we wszelkich możliwych wymiarach. 35 lat temu zastosowano „terapię” szokową na zbyt rozbrykane, niezależne i samorządne społeczeństwo. Dziś stosuje się metody przypominające eksperyment z żabą, która włożona do garnka, z powoli podgrzewaną wodą, do końca nie orientuje się, że ma być ugotowana. I pomyślałem, że wracają do mnie recepty sprzed lat – tworzenie bąbli wspólnotowych, praca organiczna i nieustanne poszukiwanie okazji, z których można zrobić przestrzeń dla manifestacji wartości dla mnie istotnych.
Było nie było to jednak święto więc nie chcę przesadzić z głębią refleksji. 😉
Na koniec więc, chcę powiedzieć, że poza wszystkim, harcerstwo to także zabawa… tyle że mądra. Mądra zabawa w życie, z której można czerpać radość powszednią, bez konieczności wyjeżdżania do Grecji czy Egiptu. I tej radości z życia, mnie harcerstwo nauczyło, i tej radości życzę wszystkim obecnych harcerkom i harcerzom, nie tylko z TEMu, ale ze wszystkich środowisk harcerskich.
CZUWAJ! 😃
PS. A już zupełnie na rozluźnienie – film o początkach TEMu nakręcony przez harcerzy 5 lat temu. Dajcie znać jak się kończy, bo z jakichś powodów nie jestem w stanie obejrzeć do końca! 😉
+1
+1