Cudowne młotki AI

Jestem kompulsywnym zbieraczem wszelkich szpejów – czy to materialnych, czy informatycznych. Garaż mam pełen elektrosprzętów i wihajstrów (młotków mam 7).
W latach 90-tych gromadziłem pirackie wersje wszelkich programów i kolejne bebechy, moich kolejnych komputerów…
Niektóre z tych przydasiów, po pierwszej fascynacji ich posiadaniem, nawet czasami wykorzystuję. Większość pokrywa kurz i zapomnienie. I wiecie co? Nabyłem instynktu pozwalającego mi odróżnić rzeczy istotne i ciekawe, od rzeczy, które może i zmienią odrobinę moje życie, ale tak naprawdę są wtórne, jak wideo po telewizji, albo kolejny model samochodu.

Ze sztuczną inteligencją mam dokładnie tak samo jak z samochodami. Cóż, że elektryczny, samoparkujący, a jadąc gra muzykę Hansa Zimmera? Mają urok nowej zabawki, która po jakimś czasie, stojąc w korku, będzie wkurzać tak samo jak wszystkie inne poprzednie.
W świecie motoryzacji, istotne będzie pokonanie grawitacji w podróżach indywidualnych. Dopiero to jakoś odmieni świat na serio.

W matriksie aktem stworzenia Zmiany był internet. AI w tym świecie to jedynie naturalne następstwo rozwoju. To maszynka do mięsa, która ostrzami swoich algorytmów mieli ciągle to samo co np. przeglądarki: człowieczy język, kulturę, wiedzę, postrzeganie świata… Świadomość i Doświadczenie Człowieka. I ja te maszynki uwielbiam! Przyspieszają pracę, pomagają mi zrobić to, czego już nie daję rady, bywają moim „chłopcem na posyłki”… Ale minie mi ta radocha, kiedy np. moi pracodawcy odkryją, że dzięki nim mogą mi podkręcić śrubę wydajności, a co głupsi będą przekonani, że mogą nimi zastąpić człowieka… czyli pewnie także mnie. Póki co, cieszę się jak dziecko z samochodzika znalezionego na święta pod choinką… ale złudzeń nie mam. To jeszcze nie ten moment, żeby AI uznać za coś prawdziwie przełomowego.
Tylko co mogłoby być „przełamaniem grawitacji” w świecie AI?

Myślę, że nie będzie nim udoskonalanie maszynki algorytmów. Prawdziwa rewolucja przyjdzie, kiedy niektóre z nich zaczną mielić „odmienne stany świadomości” np. zapisane w kodach genetycznych roślin i zwierząt. Ich „doświadczenie” trwania i rozwoju/dostosowania ich gatunków.

Wyobraźcie sobie model AI, który rozwiązuje ludzkie wyzwania, korzystając z „logiki” gatunkowej drzew. Albo ChatAI nazywający w ludzkim języku, wartości i ich hierarchie wynikające z „filozofii” trwania i przemijania zwierząt…
A może jeszcze głębiej. Może Gaja to jednak nie tylko mit, ale prawda o jedni, którą tworzymy wspólnie z materią nieożywioną? I może ma jakiś „genotyp”, jakieś utrwalone „doświadczenie”, jakąś „pamięć” spraw naprawdę ważnych…?

Wyobraźcie sobie, że napaśliśmy tym wszystkim jakiś model AI, odpaliliśmy algorytmy analizy zebranych związków i zaczynamy rozmawiać z Kami (chciałbym, żeby pierwszy się tam nazywał) i WRESZCIE możemy wyjść z bańki antropocentryzmu!

Tak, wtedy to będzie naprawdę istotne i ciekawe. I wiecie co? Chciałbym dożyć pokonania grawitacji i modelu sztucznej inteligencji drzew.

PS. Logo AI Kami już mam. Tak widzi je protoplasta Kami, z 2024 roku. 😉

+1
4
+1
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *