Samorząd to forma organizowania się LUDZI. Gdyby podążyć ścieżką poszukiwań Goffmana, można by szukać w samorządzie codziennego teatru życia. Teatru, który ma swoje sceny, swoje kulisy, ale przede wszystkim swoich aktorów. Kim są ci aktorzy? Czego od nich oczekiwać? Na czym polegać ma ich maestria?
Moim zdaniem przede wszystkim nie ma tu podziału na aktorów pierwszego, drugiego planu i statystów. Ten teatr robi wrażenie tylko wtedy, gdy sztuka przypomina wir energii, w którym migają ludzie o różnych wartościach, kompetencjach i perspektywach widzenia świata.
Według mnie, po to, żeby Samorząd był w stanie wystawić naprawdę wielką sztukę o rozwoju lokalnym potrzebni są następujący aktorzy:
Obywatele
Zaangażowani mieszkańcy, którym nie jest wszystko jedno. Którzy potrafią być sąsiadami nie tylko od święta. Którzy wiedzą, czego oczekują od swoich przedstawicieli w radach miast i gmin. Którzy nie boją się zakasać rękawy i urządzać swoją Małą Ojczyznę bez oglądania się na władzę i jej instytucje. Potrzebni są mieszkańcy, którzy mają odwagę wybierać nie tylko raz na cztery lata, ale codziennie, borykając się z wyzwaniami mieszkania wśród innych ludzi. Nawiasem mówiąc, pogląd że niska frekwencja wyborcza wynika ze świadomego odrzucania polityki, uważam za fałszywy. Myślę, że stoi za tym głównie lenistwo i tchórzostwo. Wyobrażacie sobie fajny film, gdy aktorom nie chce się wyjść na plan albo boją się w kulminacyjnej scenie stanąć na drabinie?
Trybuni Ludowi
O tych aktorach mówi się często: radni, lokalni politycy, liderzy… O radnych wolę myśleć, tak jak myślano w Republice Rzymskiej – jako gwarantach praw zwykłych mieszkańców (plebejuszy) w starciu z różnymi uprzywilejowanym kastami (patrycjuszami). Każda kolejna władza nas, zwykłych mieszkańców, rozgrywa na wiele sposobów. Korumpując politycznie naszych przedstawicieli, pomniejszając ich kompetencje, manipulując wystawianiem „miernych, biernych, ale wiernych”. Trybun musi mieć w sobie odwagę wynikającą z charakteru, mądrość wynikającą z wiedzy i doświadczenia oraz empatię wynikającą z osobistego świata wartości. Rola Trybuna ma być rolą ostateczną, a nie trampolinką do posadek, pensyjek czy fuszek samorządowych. Bo Trybun to tak naprawdę nie rola tylko godność.
Korpus samorządowy
O dwóch pierwszych aktorach wspomina się tyleż często, co rytualnie. O trzecim milczy się znacząco. To co nazywam Korpusem Samorządowym w praktyce bywa często sferą łupów powyborczych. A przecież bez profesjonalnych pracowników samorządowych, dyrektorów szkół, lokalnych instytucji kultury, pomocy społecznej czy szefów spółek komunalnych miasto czy gmina są jak sparaliżowane. To banalne, ale trzeba powtarzać do znudzenia – to sfera FACHOWCÓW! Inaczej samorządowa sztuka o Królewnie Śnieżce zamienia się w tragifarsę po obsadzeniu roli tytułowej starą ciotką burmistrza. Sytuacja jest jednak bardziej poważna, ponieważ z tej sztuki wyjść nie można, a miasto zaczyna śmierdzieć, Kultura kręci się wokół plastikowego kubka z tanim piwem i najtańszej, smrodliwej, grillowanej kiełbasy, a „miejska inwestycja” oznacza metr chodnika i pokraczny pomniczek partyjnego świętego. Byłoby świetnie, gdyby kandydaci na prezydentów, burmistrzów czy wójtów z otwartą przyłbicą pokazywali korpus fachowców, który z nimi będzie realizować wyborcze obietnice. Byłoby prościej wybierać… ale tu chyba trochę poniosła mnie naiwność.
Primus inter pares
Prezydent, burmistrz, wójt. Gospodarz-administrator naszych WSPÓLNYCH włości, naszego WSPÓLNEGO majątku, który powierzamy mu w wyborach. „Pierwszy wśród równych sobie”. Człowiek, który z wyborczego kredytu zaufania nie robi lekarstwa na swoje kompleksy, lekceważąc tych, od których zależy i tych którzy zależą od niego. Człowiek, który nie jest partyjną marionetką. Człowiek o autorytecie wyrastającym z jego osobistego dorobku. Nie dzierżymorda, ale kapitan DRUŻYNY mający świadomość, że sam nie osiągnie niczego. Człowiek szanujący innych i mający poczucie własnej wartości. A przede wszystkim ktoś, kto powierzoną funkcję traktuje nie jak nagrodę za sprawnie przeprowadzaną kampanię, ale jak SŁUŻBĘ i osobistą misję. Że za górnolotnie? Że za idealistycznie? A z jakich wymienionych przeze mnie oczekiwań jesteście gotowi zrezygnować wobec człowieka, któremu niebawem oddacie władzę nad miejscem, w którym mieszkacie?
Za chwilę wielki spektakl demokracji – Wybory Samorządowe. Przyjrzyjmy się tym najważniejszym aktorom. Jest jeszcze trochę czasu, żeby niektórych lepiej przygotować, a niektórych zwyczajnie wymienić na lepszych.
PS. A zupełnie z innej, osobistej beczki… i wezmę w tym udział. Jak? A to jeszcze zobaczymy. 😉
+1
+1
Świetny tekst, kradnę na FB. Uniwersalny wpis pasujący do każdego miasta.
Zawiera w sobie elementy patetyczne, i idealistyczne, ale niekoniecznie niemożliwe do osiagnięcia. Trudniejsza sprawa rozwalic istniejący od kilkunastu lat „układ wyborczy” tak jak u nas w mieście.
Ale okej, jesli ktoś „świezy” w polityce to ma szansę.
Wg mnie nie musimy rezygnować z żadnych oczekiwań wobec SZERYFA MIEJSKIEGO. Ja bym jedynie dorzuciła, by miał poczucie humoru i miał zywy i bezpośredni kontakt z mieszkańcami. Nasz Prezydent nie chodzi ulicami i nie rozmawia z mieszkańcami. Patrzy zza zaciemnionych szyb swojej służbowej limuzyny na ludzi, nie wiem może z pogardą, może z podziwem…Marzy mi sie zupełnie inny SZERYF. Naprzeciwko któego mogę staną i popatrzec mu w oczy.
Jak to mawia mój kolega” powinien być profesjonalistą z charyzmą” i wizją na miasto. NIe musi się znac na wszystkim, od tego ma pracowników. Szczery i sprawiedliwy, prawy człowiek, wrażliwy, autentyczny, uczciwy, otwarty na współpracę z profesjonalistami…taki który szanuje organizacje pozarządowe i ceni ich działalność.
Dużo? Dla mojego miasta za dużo, szkoda…
Mało kto będzie dbał o coś, co nie jest jego. W co nie jest ani zaangażowany finansowo, ani poprzez jakąś formę odpowiedzialności prawnej. Nie oszukujmy się, że coś, co jest publiczne jest nasze. NIE JEST.
Piszesz o Trybunach Ludu i ich górnolotnych cechach… więc powiedz mi proszę, jak mam głosować na kogoś, kto tych cech nie uosabia? Nie głosuję więc, nie bo lenistwo czy tchórzostwo, tylko dlatego, że nie ma osoby, która by te cechy przejawiała. Niska frekwencja to właśnie sygnał dla takich potencjalnych Trybunów do startu i próby zmiany tej smutnej rzeczywistości. Niestety, ale w moim mniemaniu takich osób nie ma i raczej już nie będzie.
„Zbyt mądrzy na angażowanie się w politykę są karani rządami głupszych.”
Platon (podobno)
A co do do tego czy publiczne jest nasze… Nie jest? To czyje jest?
„Mądre decyzje nie są popularne” – ja. Dziwna jest demokracja, nieprawdaż?
Publiczne należy do rządzącej w danym momencie politycznej kasty. „Nasze” jest w dzień wyborów.
Piotrze, smutna wizja. Ja także MOJEJ przestrzeni publicznej oddawać nie zamierzam. Ty rób także ze SWOJĄ własnością publiczną rób co chcesz. Chcesz oddać „kaście politycznej”? Twoja sprawa.
PS. Komentarze na moim blogu są moderowane, więc wystarczy chwilę poczekać i jeśli to nie jest spam to pojawi się po jakimś czasie. Nie powielaj ich proszę. Niestety nie potrafię obsługiwać złożonych modułów filtrujących, a prowadzę tę stronkę sam. Za utrudnienia przepraszam.