V RP za progiem

Nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody – „To se ne vrati”.
III RP już nie ma. Choć podwaliny do IV RP kładł POPiS, to jednak wyrok odroczono i tak naprawdę IV RP to dzieło PiS. Dzieło zwyrodniałe. Dzieło chaosu, cynizmu, hipokryzji i upadku polityki, w każdym z jej wymiarów. Trzeba posprzątać Polskę… ale powrotu do 2015 roku nie ma!
34 lata po Wielkiej Zmianie, czas na Polskę z numerem wersji 5.0.

W czasie ostatnich 8 lat wydarzyło się wiele. Ale najważniejsze zmiany zaszły w nas samych. W naszych poglądach, aspiracjach, tożsamości, definiowaniu wspólnoty… Czy nowe otwarcie, V RP, będzie z nimi współgrać? Moim zdaniem zależy to od pięciu kluczowych czynników.

Zmiany w programach partii politycznych
Po pierwsze kluczowe jest zrozumienie, że dotychczasowe recepty na Polskę i strategie rozwoju kraju WSZYSTKICH partii rozmijają się z oczekiwaniami Polek i Polaków.
Liberałowie muszę zrewidować swój stosunek do pracy, systemu usług społecznych, idei europejskiego państwa opiekuńczego, modelu rozwoju ekonomicznego itd.
Konserwatyści muszą dorosnąć do współpracy na każdym możliwym poziomie. Śmieszną i żałosną „mojszość” racji, musi zastąpić elementarna pokora i zrozumienie, że „zdolność koalicyjna” nie dotyczy kupowania politycznych szumowin, tylko dialogu wartości. Dialogu czynionego z szacunkiem i respektem dla Innych.
Lewica musi wyrosnąć z zabawiania się meta językiem i intelektualnego lenistwa gdzie lektura trzech książek, dwóch gości na krzyż, wystarczy do żonglowania kilkoma mniej lub bardziej sprawdzonymi teoriami ekonomicznymi i społecznymi. Naszym najważniejszym problemem nie jest znalezienie feminatywu od słowa „tchórz”. Naszym problemem jest tchórzostwo polityków i polityczek bojących się zawierać kompromisy i przyjmować odpowiedzialności za rządzenie.
Partie chadeckie muszą pojąć elementarną różnicę między demokracją przedstawicielską, a hierarchią kościelną. Wystarczy już moralnych szantaży i „klauzul sumienia”, które działają tylko wtedy gdy chodzi o zakaz dla innych. Czas na klauzule sumienia opisujące wasalny charakter polityki wobec Społeczeństwa i Kraju.
Po ośmiu latach wygodnego udawania kompetencji, czas zacząć się uczyć i zmieniać klaso polityczna!

Koniec mitu jednej Polski
Nigdy nie było i nie będzie jednej Polski! Polska jest podzielona: politycznie, gospodarczo, cywilizacyjnie, tożsamościowo i na sto innych sposobów. Nie mam i nie chcę mieć nic wspólnego z rasizmem, obskurantyzmem i „patriotyzmem” opartym o pomniki „wyklętych”czy „styropianu”, prymitywne symbole i kibolskie race. Ale nie chcę też odmawiać życia w Polsce tym, dla których życie jest proste jak budowa cepa, a wszystko co nieznane wzbudza zabobonny lęk i agresję. Od Państwa wymagam jednak aby zapewniło i mnie i im cywilizowane areny ścierania się naszych poglądów, normy prawne gdzie wolność jednych kończy się tam gdzie zaczyna się wolność drugich i instytucji, które by skutecznie stały na straży NASZYCH praw. Praw Człowieka.

Współpraca jako paradygmat funkcjonowania Państwa
PiS wygrało i przegrało jednocześnie, właśnie dlatego, że pomyliło dumę z pogardą, samodzielność z izolacjonizmem, a niepodległość z psychozą „Chrystusa Narodów”.
Dotyczy to nie tylko braku porozumienia się z kimkolwiek, po ośmiu latach rumakowania w kraju. Szczególnie bolesne jest to, że polityczna egzaltacja „dyplomatołków” doprowadziła nas na skraj izolacji Polski. A to już zagraża naszej państwowości. O tych kontekstach znakomicie opowiada Paweł Konzal, którego poglądy znajdziecie w różnych miejscach, szczególnie w Rzeczpospolitej. Ja zachęcam Was także do wysłuchania syntetycznej wykładni w wywiadzie jakiego udzielił w Tok Fm.

Nie istniejemy bez Europy i NATO. Europa i NATO bez nas da sobie radę.
A na polskim podwórku warto pamiętać, że „raz na wozie, raz pod wozem”.

Zero bezkarności w polityce!
To nie jest kwestia rewanżu. To kwestia cywilizacyjnego rozwoju Polski. Przez ostatnie trzydzieści lat posprzątaliśmy szalety publiczne. Zaczęliśmy segregować śmieci. Ukróciliśmy „małe” łapownictwo w drogówce i kilku innych miejscach. Praktycznie do zera znieśliśmy półoficjalne imieninowo-urodzinowe pijaństwo w urzędach. Już prawie nauczyliśmy pracowników US i ZUS (o urzędach gminnych nie wspominając) mówienia ludzkim głosem. Czas na poważniejsze wyzwania.
To nie jest hasło do „dożynania watachy”. To jest hasło do prawnej rzeźni dla stada politycznych „świętych krów”. I tak jak jestem za tym żeby wszystko odbyło się lega artis, tak oczekuję, że będzie to dla politycznych przestępców dotkliwe i że wszystko odbędzie się publicznie. Społeczna anatema musi spaść na winnych tak, aby pamięć o tym przetrwała w klasie politycznej przynajmniej 2-3 pokolenia. Bo co nam po państwie, które w naszym poczuciu jest zawsze wobec nas łajdackie i wrogie, a rządzą nami „równiejsi”?

Odpowiedzialność korporacji
Ale równie ważna jest odpowiedzialność różnych korporacji, które nie zabezpieczyły swoich sfer kompetencji. Nie byłoby tak głębokiego zniszczenia instytucji państwa, gdyby nie bierność, a nawet kolaboracja wielu liderów i samorządów różnych sektorów życia społecznego. Wszyscy obserwowaliśmy to „urządzanie się w dupie”, symetryzm, strategie „pokornego cielęcia”. Tak było w sądach, NGOsach, oświacie, samorządach terytorialnych, przedsiębiorstwach, uczelniach, mediach itd.
Musimy zrozumieć dwie rzeczy: samorządy korporacyjne to istotny element regulacji państwowych, ale nie sprowadza się jedynie do korporacyjnych przywilejów. Niesie ze sobą także ODPOWIEDZIALNOŚĆ za powierzony kawałek dobra wspólnego. Obowiązek posprzątania w sądownictwie spoczywa głównie na SĘDZIACH. Wysokie standardy stopni naukowych są odpowiedzialnością UCZELNI i PRACOWNIKÓW NAUKOWYCH. Wysoka jakość edukacji jest odpowiedzialnością NAUCZYCIELI. Uniemożliwienie czynienia z NGO pralek pieniędzy jest odpowiedzialnością TRZECIEGO SEKTORA. Itd, itp.
I druga rzecz, której uczy nas ostatnie osiem lat. Indywidualna aktywność i zaangażowanie nie jest jakąś ponadnormatywną ODWAGĄ. To musi się stać elementarnym standardem zwyczajnej polskiej PRZYZWOITOŚCI. „Tak-tak! Nie-nie!”
Politycy są naszą emanacją i robią tyle na ile im pozwalamy.
Osobiście zakładam dobre chęci większości obywatelek i obywateli wybierających swoich przedstawicieli w wyborach. Wyborcom PiS nie wyrzucam ich poglądów, nawet tych które są dla mnie zupełnie kosmiczne. Ale zarzucam im to, że wierząc w prawo i sprawiedliwość nie dopilnowali swoich wybrańców i wystawili te fundamentalne wartości na pośmiewisko pozwalają na ich kompletna degrengoladę. I uczciwie trzeba przyznać – przez te 34 lata wszyscy robiliśmy podobnie.
Jeśli V RP ma być lepszą wersją naszej Ojczyzny musimy się nauczyć pilnować przede wszystkim SWOICH! Bo to są NASI przedstawiciele i ponosimy za nich odpowiedzialność.

+1
7
+1
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *