Rok 2013 na moim fejsie

Postanowiłem z okazji nadchodzących w przyszłym roku okrągłych urodzin, porozmawiać ze sobą sprzed lat, przy okazji zachowując tutaj kilka myśli z „mojego” Facebooka. Zaczynam równo 10 lat temu w dniu moich 50 urodzin. Chcę sobie i Wam odpowiedzieć czy czas mnie zmienia bardzo czy tylko trochę, czy mnie czegoś uczy czy nie. Jeszcze raz przemyśleć niektóre rzeczy, przyszłość uczynić mądrzejszą przez nawiązanie do tego co było.

Będę podawał datę kiedy publikowałem post, a pod cytatem dodam post scriptum pisane z perspektywy dnia dzisiejszego.
Rocznie publikuję ok. 100-200 wpisów. Wybiorę tylko kilka, kilkanaście rocznie, które w mojej ocenie zachowały jakąkolwiek wartość. Większość z nich nie jest już widoczna w moim profilu. Może ukrył je sam serwis, a może ja uznałem że przebrzmiały… Nie pamiętam. Tam jednak gdzie są widoczne, zamieszczę link do oryginalnego wpisu.
Zapraszam zatem na spacer po moich racjach, emocjach i dylematach sprzed dziesięciu lat.


20 marca 2013 r.
Pisałem: „Siedzę sam w Wiatrakowie gdzieś między zaśnieżonymi polami nad Wisłą… Cicho jakby świat zniknął… Rodzina twierdzi, że uciekłem przed świętowaniem półwiecza… Mają rację? Mam zamiar żyć sto lat i chciałbym pracować do samego końca. Może dlatego podświadomie, właśnie teraz, zgodziłem się na jeden z najbardziej pracowitych tygodni w moim życiu, a jutro będę „w pracy” od 6.30 pewnie do 23.00… Zobaczymy co to da? Póki co chcę się pochwalić pierwszymi wzruszającymi życzeniami – nigdy nie liczyłem, że ktoś nakręci dla mnie film! DZIĘKI! 🙂

PS 2022: Ta samotna, urodzinowa noc faktycznie była dla mnie wyjątkowa. Długo gapiłem się w gwiazdy nad Wiatrakowem i chyba pierwszy raz tak dużo myślałem o przeszłości. Zwyczaj „uciekania” przed urodzinami mi pozostał od tamtego dnia – dobrze jest mieć jeden dzień w roku tylko na myślenie o sobie. Film w dalszym ciągu wzrusza. Z większością ludzi, którzy są na nim, relacje nam się rozluźniły i/lub ustały… a Kasia po prostu umarła.
Mój stosunek do pracy się nie zmienił – jest jej jeszcze więcej, a tempo mam jeszcze bardziej podkręcone.
Co ciekawe, tamtego dnia nie myślałem o przyszłości, nie miałem marzeń, nie planowałem… Żyłem chwilą. Zrobię wszystko żeby tak zostało póki się da. 🙂


2 kwietnia 2013 r.
Pisałem: „Początek po świątecznym lenistwie zawsze jest trudny. Od wczoraj mam jednak swoje osobiste objawienie – Raduza. Emocje, energia, wiara w talent człowieka… Aż dziwne, że wzorem Nohavicy nie jest tak popularna w Polsce. Ja odkryłem ją dla siebie późno, ale dokładnie wtedy gdy mi potrzeba takich wspomagaczy! 🙂 Dla wszystkich pracusiów co muszą tyrać dzisiaj od rana: A teraz przed Państwem po polskich występach na Wrzucie i Chomiku wreszcie na deskach mojego Facebooka – RADUZA! 🙂

PS 2022: Raduza ze mną został, nawet bardziej niż to przewidywałem. Nie tylko ona zresztą. Gdy przeglądam to co publikowałem przez ostatnie lata, jedno jest pewne – jeśli coś mnie ratuje od szaleństwa w życiu, to piękne Dźwięki, Słowa, Obrazy… Czasem mam wrażenie, że tylko one darzą mnie przyjaźnią niezmienną. Może dlatego tak bardzo im tę przyjaźń, a nawet miłość odwzajemniam.


5 kwietnia 2013
Pisałem: „Po tym jak stadko nadmiernie przejętych własnymi kompleksami baranów, czepiło się kabaretu Limo, wiedziałem że to nie koniec. Śmiech rzadko kiedy bywa „kulturalny” czy poprawny politycznie. Najbardziej, zawsze i wszędzie bawi szarganie świętości. Przeważnie odbywa się ono w kameralnym kręgu na prywatny użytek. Chyba, że ktoś uderzy prześmiewcę za mocno. Wtedy obscenia, zrywanie tabu, „nieprzyzwoity rechot” stają się manifestem wolności. Jakim trzeba być głąbem, żeby nie odrobić tej lekcji historii? Pajacom co błazna chcieli ograniczać dedykuję ciąg dalszy. Krzyczcie, tupcie i nadymajcie się dalej, a w kuluarach Ważnych Instytucji wasi koledzy chyłkiem będą się nabijać pokazując to sobie na telefonach i tabletach.”

PS 2022: Smoleński kabaret okazał się bardziej złowieszczy niż myślałem. Nie doszacowałem też zdolności niektórych moich rodaków do popadania w głupotę zaiste bezdenną. Nie myślałem też wtedy, że kiedykolwiek na dźwięk piosenek Wysockiego będę miał dreszcze obrzydzenia. Wiem, że to głupie, ale nie mogę tego odruchu opanować. Ta strata jest dla mnie wyjątkowo smutna.
Jedno wszak pozostaje w mnie niezmiennie od tamtego czasu – przekonania że w starciu politycznego pajaca z Błaznem ten drugi wygrywa ZAWSZE.


7 kwietnia 2013 r.
Pisałem: „Przez zupełny przypadek trafiłem na stary wywiad M. Stuhra którego udzielił Lisowie po premierze „Pokłosia”. Najpierw byłem zbudowany klasą tego aktora – to nie aż tak częste w tym środowisku. O poglądach na film nie piszę bo zrobiłem to już jakiś czas temu – generalnie pomyślałem, że dokładnie to chciałbym usłyszeć w tej sytuacji i że fajnie, że są jeszcze tacy ludzie na świecie… A potem coś mnie podkusiło i spojrzałem na komentarze. Co za rzyg! 🙁 Kończy się niedziela, dzień święty… a ja jestem wqrwiony wobec tej sytuacji i intelektualnie zupełnie bezradny. Przede mną środowy „las krzyży”. Bardzo chciałbym to wszystko zrozumieć i mieć jakiś pomysł bo przecież chodzi o moich pobratymców… Jak to się stało, że niespełna ćwierć wieku po odzyskaniu wolności wykorzystujemy ją do przerabiania Polski w taki chlew?”


PS 2022: „Bardzo chciałbym to wszystko zrozumieć i mieć jakiś pomysł bo przecież chodzi o moich pobratymców… Jak to się stało, że niespełna ćwierć wieku po odzyskaniu wolności wykorzystujemy ją do przerabiania Polski w taki chlew?”… Przez dziesięć lat nie wymyśliłem nic. I pewnie tak zostanie przez następnych dziesięć.
W wywiadzie pada ze strony Lisa „Pan przestał być aktorem…”. To było proroctwo: tak Sthur przestał być aktorem, a Lis przestał być dziennikarzem. A ja coraz cześciej się zastanawiam ilu jeszcze przyzwoitych ludzi musi przestać być tym kim jest, żeby świat znormalniał. Czy ja też muszę przestać?


8 kwietnia 2013 r.
Pisałem: „Nina jej koleżanki i koledzy po 37 (!) rozprawach usłyszeli werdykt umarzający postepowanie w ich sprawie. Dla mnie ta sprawa była żenującym i kuriozalnym dowodem co może z przyzwoitymi ludźmi zrobić w Polsce partyjniacka buta i brak elemtarnej przyzwoitości. Kochani! Wraz z waszymi Rodzinami trzy lata patrzyłem bezsilne na to co może spotkać ludzi którzy „śmią” publicznie protestować przeciwko ewidentnym dewiacjom życia społecznego. Ciesze się z Wami i jestem dumny z tego ze jestem z Bełchatowa! Jutro spotykam się ze studentami socjologii KUL. Na waszym przykładzie chciałem im opowiedzieć co może spotkać ludzi którzy serio potraktuje swoje poslannictwo i nauczycielskie poczucie odpowiedzialności za szkołę. Jestem szczęśliwy ze będzie to opowieść ze szczęśliwym zakończeniem! 🙂

PS 2022: W omawianym przypadku partyjniacka buta była nagradzana kolejnymi funkcjami w samorządzie, a po 10 latach człowiek, który był przyczyną tej sądowej hucpy właśnie wraca do tej samej szkoły. I nie dałbym sobie ręki uciąć, że nie będzie znowu jej dyrektorem.
KUL do którego jechałem wtedy z taką radością, wydał ministra Edukacji Narodowej, który partyjniacką butę niemalże beatyfikował do rangi cnoty narodowej. Trudno być w Polsce optymistą.


14 kwietnia 2013 r.
Pisałem: „Przenieśliśmy się CALem na Paca 40 i wracamy do korzeni. Tworzymy przestrzeń do realizacji inicjatyw wszelakich. Szefową jest Karolina – zachęcam do kontaktu i prób realizacji własnych projektów! A jak kogoś onieśmiela inteligencja, młodość i uroda, chętnie wezmę na siebie rolę kontaktu pośredniego! 😉

PS 2022: To był dobry pomysł! I trwa. Karolinę zastąpiła Agata, przez Miejsce Akcji przewinęło się tysiące ludzi, ludzie CALa postarzeli się o 10 lat… „Psy co jakiś czas szczekają, a karawana jedzie dalej!” 🙂


15 maja 2013
Pisałem: „Zaległy prezent urodzinowy od brata… Nie ma to jak dogłębna znajomość potrzeb w Rodzinie! 🙂

PS 2022: Whisky wypite dość szybko, ale cygaro ciągle leży w barku. Może przy okazji 60-tki spalę? 😉


3 sierpnia 2013 r.
Pisałem: „Dwa filmy po Kazimierzu zostają mi z pewnością: „The Broken Circle Breakdown” – wspaniały szkic o miłości i śmierci z bluegrass w tle (to zadziwiające jak można spiąć takie rzeczy!). I polski – „Dziewczyna z szafy”! Nieprawdopodobna opowieść o optymizmie i szaleństwie, które jest Normalnością! Kino europejskie i polskie rulezzzz! 🙂 Największa skucha: „Płynące Wieżowce”. Nie ma chyba jeszcze polskich filmowców, którzy by po polsku odczytali dylematy i kulturowe wyzwania tęczowej rewolucji – miałkie, płaskie, zbędnie obsceniczne… szkoda. Ale i tak Kazimierz znowu pokazał jak wielowymiarowe jest Kino! Osobiście dziękuję Organizatorom! Tak wielu ludzi chciałbym ze sobą zabrać w przyszłym roku – warto popatrzeć na życie przez obiektyw artystycznego geniuszu. Mam nadzieję, że się tam z nimi zobaczę za rok! 🙂

PS 2022: Po dziesięciu latach został we mnie tylko film „W kręgu miłości”, dwie sceny z niego, dwie melodie, dwa przesłania… Pierwsze to uniwersalna przypowieść o tym jak czasem trudno przez życie przenieść związki, na których nam zależy. O tym, że czasem żadne wysiłki nie pomagają… ale walczyć trzeba zawsze:

Drugie przesłanie nabrało prawdy gdy umierała Kasia. Odejść z godnością, na własnych warunkach, ze śmiałym patrzeniem śmierci w oczy… Gdybym się modlił – o to bym się modlił dla siebie.


14 września 2013 r.
Pisałem: „Rozmawiałem dzisiaj o starości, miłości i smutku, płakałem po wiadomość o śmierci cudownej Kobiety bez której to już będzie jakoś inny świat, przejechałem ponad pół Polski, pracowałem i planowałem pracę na przyszłość, śmiałem się z głupich dowcipów, słuchałem „Mistrza i Małgorzatę”, cieszyłem sukcesem syna, martwiłem że nie wszystko ogarniam w życiu jak należy, zjadłem ruskie pierogi z sosem grzybowym, wypiłem dwa kieliszki pigwówki na sen w miejscu gdzie ciszy jest tak dużo że człowiek nie może uwierzyć że gdzieś może jej brakować… tak sobie myślę – dzień jak co dzień! Chyba można iść spać! Dobranoc Wszystkim!”

PS 2022: „Mistrza i Małgorzatę” skończyłem słuchać po raz kolejny wczoraj… i nie pamiętam ile razy wracałem do tej książki przez ostatnie dziesięć lat. Ale jeśli przeżyje kolejne dziesięć pewnie rzadziej nie będzie.
Ale ten wpis w ogóle jest jak patrzenie przez kalejdoskop na moje życie: te same szkiełka o różnych barwach – ciągle nowe rozety, za każdym obrotem dnia i nocy. I wiecie co? Lubię je!… A co jakiś czas dorzucę lub wymienię jakieś szkiełko. Powtórki są wykluczone… ale tak na wszelki wypadek. A z doświadczenia tych dziesięciu lat, wiem że ważne aby nie mylić okruchów rzeczywistości z odłamkami wspomnień.


17 października 2013 r.
Pisałem: „UWAGA! WAŻNE! Gorąca prośba do Wszystkich Moich Znajomych!
Gdybyście mieli szansę zapytać w cztery oczy o coś człowieka który mając dwadzieścia kilka lat, który przez pół życia jest przykuty do łóżka, od kilku lat jest pod respiratorem, ma absolutnie jasny umysł i mimo że sparaliżowane to jednak ciało dojrzałego młodego mężczyzny… Gdybyście mogli go spytać o rzeczy które Was najbardziej nurtują w jego życiu, o rzeczy najbardziej intymne i/lub ważne – o co byście spytali?
Moja prośba jest absolutnie serio! Jeśli mi pomożecie niebawem napiszę o co chodzi! Dla tych którzy nie chcą wieszać pytań w formie komentarzy – piszcie na priv! Dla tych którzy chcą mi pomóc jeszcze bardziej – udostępniajcie ten wpis!

PS 2022: Zgłoszono wtedy ponad trzydzieści pytań. Marcin, zanim zmarł, nagrał kilka filmików odpowiadając na nie i opublikował je na YT. Pomagali mu w tym ludzie lepszej woli od mojej. Przez lata mam poczucie, że nie zrobiłem dość wiele żeby go realnie wesprzeć. Ciągle mam poczucie, że co jakiś czas odchodzi Człowiek, wobec którego nie zachowałem się w pełni przyzwoicie. Pewnie tak zostanie i niestety powodów do takich myśli będzie przybywać – czas robi swoje. Więc i takich wpisów jeszcze kilka napiszę. A z perspektywy lat wiem, że warto o ludziach w potrzebie pisać, mówić, przypominać o ich istnieniu… Bo nawet jeśli to niewiele, to jednak zawsze coś. I zawsze będę nosił w sobie szacunek dla tych, którzy zrobili więcej.


23 listopada 2013 r.
Sobota po spotkaniu postmaturalnym – to już 30 lat! No i co że świat dzisiaj w zwolnionym tempie? Chłopaki i Jadziu – DZIĘKUJĘ! 🙂 A wczoraj cytowaliśmy przy stole więc załączam 😃

PS 2022: Przez te lata spotkaliśmy się jeszcze kilka razy… i pewnie jeszcze spotkamy. Jeżdżę „Na Pół Boru” gdzie się spotykamy, zawsze z głębokimi emocjami… Lista wzruszeń długa, więc może tylko powiem: jeśli tylko będzie okazja i dam radę będę tam jeździł choć na chwilę… i niech każda ta chwila trwa!


19 grudnia 2013
Pisałem: „Mam nowa zabawkę. 😉 już mi się podoba! Jutro sobie posłucham więcej. Póki co – Dla tych co śledczą po nocach! Dobranoc! 🙂

PS 2022: Pisałem o Spotify… Oj została ze mną „zabawka”! Listy, którą wtedy linkowałem, już nie ma. Ale przypominam tą którą tworzyłem jakiś czas temu jaki swoisty muzyczny pamiętnik. Pomysł zarzuciłem, ale pamiętnik został.


31 grudnia 2013
Pisałem: „Znikam sprzed kompa i jadę palić ognisko z resztek 2013r. Życzę nam Wszystkim Roku 2014 wolnego od fundamentalizmów religijnych i politycznych, pośród ludzi z którym można porozmawiać. A każdemu z Was życzę DROGI! Mądrej, ciekawej i do celów w imię których nawet jeśli się potykamy czy przewracamy – warto wstawać.”

PS 2022: Wiem już, że moje życzenia się nie bardzo spełniły. Cóż, mimo wszystko możliwe, że jeszcze je kiedyś powtórzę… 😉

+1
1
+1
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *