Na marginesie jednej głupoty

Wczoraj, pól dnia mijałem na płotach banery wyborcze niejakiego Legutko. Ten profesor (Tak, tak! Ten pan jest w Polsce profesorem!), kolejny raz błysnął intelektem stwierdzając, że „PROBLEMEM KK NIE JEST PEDOFILIA TYLKO PEDERASTIA”…

Większość komentujących dostrzegła w tym jednoznaczną diagnozę „raka homoseksualizmu”, który zżera umiłowaną przez profesora instytucję. Dla jasności – pederastia to upodobanie do dojrzewających chłopców. Kultura hellenistyczna (i nie tylko) w chłopco-mężczyznie dostrzegała specyficzny, erotyczny przedmiot pożądania przez dorosłych mężczyzn. Ale darujmy sobie subtelności tej antropologicznej analizy. Ta profesorska teza jest piramidalną bzdurą bez względu na to jak ją potraktować. 
Jeśli traktować wygłup Legutki jako głęboką, synowską troskę o KK, to już słyszę jęk – „Od przyjaciół Boże chroń!”. Nie wiem co jest problemem KK, bo to problem KK, więc nie mój. Wiem, co jest społecznym (także moim) problemem z KK. Problemów jest wiele, ale w tym kontekście jest jeden, znany od wieków. Oto powszechną rzeczywistość, także w sensie moralnym, kreuje struktura która w swojej masie, moralna zwyczajnie być nie może! Mamy bowiem do czynienia z instytucją, która w Polsce opiera się na ponad 30 tysiącach mężczyzn. Mężczyzn, którzy nie mają żadnych kłopotów finansowych, jedzą i piją do syta, praktycznie nie pracują fizycznie, umysłowo pracują w sposób nieprzesadnie intensywny… jednym słowem mają wiele, wiele energii. Energia witalna w człowieku spala się się głównie przez pracę, relacje emocjonalne i erotyczne. KK jako instytucja, uniemożliwia tym tysiącom mężczyzn naturalne, legalne w obrębie kościoła, spełnienia czy to z kobietą czy z mężczyzną. Wiara w to, że śluby celibatu wygrają z pociągiem seksualnym, w sytuacji gdy ma się aż nadmiar czasu żeby o tym myśleć, przestaje być wiarą, a zaczyna być głupotą… lub conajmniej hipokryzją. To naturalne podglebie do WSZELKICH możliwych niestandardowych zachowań seksualnych. Takie zmaskulinizowane hermetyczne środowisko, pewnie będzie przyciągać homoseksualnych mężczyzn, ale to nie jest problem społeczny! Problemem jest władztwo świetnie zorganizowanej grupy erotycznych frustratów. Wspólnoty wartości i interesów z  instytucjonalnej konieczności STALE żyjącej w zakłamaniu, ze swoimi „gospodyniami”, „kolegami”, „ministrantami” czy choćby z kolekcją nagań ściągniętych z internetu i nadmiernie rozbudowaną muskulaturą jednej ręki. To społecznie nie do przyjęcia, choć w odniesieniu do księży przykre i we mnie wywołujące głównie współczucie dla nich – to z pewnością musi boleć gdy syn musi mówić „ojcze” zamiast „tato”. Współczuję ludziom, ale wielkim wpływom (także politycznym) takiej Instytucji – mówię NIE! I jako obywatel domagam się radykalnego zmniejszenia wpływów KK na życie PUBLICZNE w Polsce. Od polityków, na codzień, domagam się szacunku dla konstytucyjnego rozdziału kościoła od państwa! Począwszy od skutecznego egzekwowania prawa także wobec hierarchów kościelnych, po położenie kresu szopkom święcenia wszystkiego co popadnie. To czy KK rozwiąże swoje problemy mądrością wspólnoty kapłanów i wierzących, czy boską interwencją Ducha Świętego (Nie drwię! I Wy też tego nie róbcie! Wiem, że wielu z moich przyjaciół i bliskich taką nadzieję posiada, a ja się do tego odnoszę z szacunkiem!) – mnie to nie zajmuje. Oczekuję tylko, że będzie to robił u siebie, bez kolejnego zawłaszczania przestrzeni publicznych, publicznych pieniędzy, sfery prawa powszechnego  – bo moralnie, na nadzwyczajne traktowanie w tej chwili po prostu nie zasługuje!
A może niepotrzebnie dałem się sprowokować wypowiedzią Legutki, bo to nie było serio? Może to tylko takie zagranie żeby rozmydlić sprawę przed wyborami? Może ta brednia miała tylko odciągnąć uwagę od filmu Sekielskich i dać szansę wyborczą partii, tak mocno związanej z KK?
W takim razie, ktoś powinien zwrócić uwagę profesorowi od siedmiu boleści, że pieprznął całej męskiej części partii w stopę i to dwururki! Sugerując suwerenowi powszechność homoseksualizmu w KK nadał zupełnie nowy koloryt tym dziesiątkom zdjęć, politycznych klęczonów, pochylających głowę przed księdzem. Bo wybory polityczne to nie tylko głosowanie za wartościami, ale także rechot gawiedzi np. na widok otwartych przed sakramentem ust. I kolejny raz współczuję. KK, że ma takich politycznych „obrońców” – to zaboli całą waszą wspólnotę. Nie zazdroszczę też PRowcom, że dostali taką wrzutkę do obróbki na chwilę przed wyborami… no ale wam przynajmniej za to płacą.

Reasumując. Myślę, że na kanwie tego profesorskiego popisu warto przypomnieć: „Największym szkodnikiem jest wykształcony głupiec”!
I pilnujmy proszę tego po wszystkich stronach politycznych barykad!

+1
0
+1
0

Jeden komentarz do “Na marginesie jednej głupoty”

  1. Mysle ze nic nie pieprznal i powiedzial to z rozmyslem. To taki rodzaj przychylnosci na granicy korupcji. Pan Legutko probuje zasluzyc sie nawet w takiej sytuacji swoim koscielnym protektorom a jednoczesnie jakos tam wypowiadac sie w zgodzie ze stanowiskiem PIS. Obrzydliwe ale zapewne skuteczne. Podal reke instytucji KK , zasial watpliwosc. Spisal sie. Z tej konstrukcji intelektualnej pana Legutko wynika ze skoro z 12 letnim chlopcemto pederastia to jezeli ksiadz molestuje 12 letnia dziewczynke to juz jest normalne . W sumie to moze nie jest calkiem cudownie ale… juz troche mniej dramatycznie tym sposobem. No i na koniec trzeba powiedziec jest to ze taki gosc zrobi wszytko zeby zostac europoslem.

Skomentuj LW Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *