„I znowu jestem ‘na scenie’.Chyba nigdy tego ‘zwyczaju’do końca jasno nie wytłumaczęani Państwu, ani sobie.Ale właściwie to nie ‘na scenie’,a na granicy”.T. Kantor
Urodziny mam dzisiaj nieokrągłe, przy życzeniach „100 lat” dociera do mnie, że to już z górki, a pogoda przypomina, że nawet wiosną może być jesień. Stąd może i refleksja mi dzisiaj bliższa niż świętowanie.
Od lat bywam „na scenach”. Czasem z entuzjazmem, czasem wbrew sobie. Od lat staram się żyć życiem realnym, co wychodzi mi raz lepiej raz gorzej. Mógłbym pewnie też powiedzieć o sobie, że bywam głównie na granicy tych bytów… ale prawdziwsze będzie stwierdzenie, że życie mija mi w drodze pomiędzy nimi. Nie jest to łatwe… ale „pomimo swej złudności, w znoju i rozwianych marzeniach – jest to piękny świat!”. A przynajmniej bywa.
Mógłby być jeszcze piękniejszy gdyby był mniej pokręcony. Z naszymi osobistymi zakrętami pozostajemy samotni w odpowiedzialności za siebie i naszych bliskich. Ale czasem rzuca nas też w życiu na wspólnotowych zakrętach. I pozwólcie, że złożę sobie i Wam, przy tej okazji, życzenia dotyczące tych drugich zawijasów.
Siedząc z Wami w autobusie Polska, chcę znowu wierzyć, że za kierownicą siedzi mistrz kierownicy, a nie wariat drogowy. A przynajmniej doświadczony zawodowy kierowca z uprawnieniami. Jeśli nawet jazda ma być ostra, to chcę jasnego celu, którym nie będą mury, zniewolony umysł i Wielki Brat. A jak już nic tego nie jest możliwe to błagam – wymyślmy szybko jakiś społeczny Aviomarin! Bez niego dłużej nie dam rady.
Osobiście się ogarnę, nucąc dziś pod nosem to, co nuciłem rok i dwa lata temu. A da Bóg zanucę i za rok. To prezent, który nie tylko mnie, Mistrz zostawił po sobie. Przyjaciół proszę aby, potraktowali tę balladkę dzisiaj także jako toast za moje kolejne urodziny. I z góry Wam Kochani za to dziękuję!