Facebook – separacja zamiast rozwodu

Facebook w polskiej gramatyce jest rodzaju męskiego. Oznacza to, że od 2009r., wbrew moim naturalnym skłonnościom pozostaję w ścisłym, emocjonalnym związku jednopłciowym. Od jakiegoś czasu jednak mój „partner” mnie mocno irytuje.
Irytuje mnie gdy podsuwa mi treści chwalące „dobrą zmianę”. Patrzeć i czytać już nie mogę jak można cieszyć się z niszczenia naszego dorobku ostatniego ćwierćwiecza, którego wszyscy nam zazdrościli. Nie cierpię idiotów od parówkowego zamachu. Dołuje mnie radość z robienia z Polski pośmiewiska Europy…
Irytują mnie też zalewające mnie słowa poparcia i zgody na to co sam myślę o Polsce. Złości mnie, że tyle pięknych umysłów i charakterów dookoła mnie jest zupełnie bezradnych wobec buty chamstwa i głupoty.
Irytują mnie wpisy o duperelach, które sugerują że „Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało!” Że życie toczy się dalej, i że najważniejsze jest piękno kotleta baraniego w góralskiej bacówce.
A najbardziej mnie wkurza moja irytacja i uzależnienie od Fejsa, który absorbuje mnie w czasie, w którym mógłbym choć spróbować wyjść z kręgu uwikłania w bieżączkę chaosu informacyjnego.
Ale czy można tak po prostu porzucić FB? Próbowałem jakiś czas temu. Ale po pierwsze jakoś jednak lubię drania. Po drugie dorobiliśmy się wspólnie grona fajnych znajomych, a nawet Przyjaciół. Wiem że oni go kochają… i ja ich rozumiem. Nie chcę się z nimi rozstawać A po trzecie skubany ma naprawdę spore możliwości, których mnie brakuje.
Nie zamierzam z nich rezygnować – tyle lat mnie wykorzystywał. Czas odwrócić role.
Dlatego wyprowadzam się od niego, ale majątku nie dzielimy… no może trochę klocków zabiorę do nowej piaskownicy. Będę u niego bywał, zostawiał swoje myśli i refleksje, ale zamierzam skupić się na budowie mojego własnego informacyjnego domu – tej właśnie strony.
Stąd będę wysyłał do niego moje listy. Zajrzę tam od czasu do czasu. Dodam kolejnych nowych znajomych. Będę się cieszył gdy moja pisanina będzie udostępniana dalej. Zobaczę co u naszych wspólnych przyjaciół. Pewnie rzadziej będę tam zaglądał, więc dyskusję podejmę jedynie pod komentarzami tutaj, bo tam byłaby to musztarda po obiedzie. Mam zresztą nadzieję, że ci którzy będą mi chcieli na coś zwrócić uwagę szybko przywykną, że warto robić to tutaj a nie tam…
Pewnie tylko regularnie będę sprawdzał czy ktoś nie szuka ze mną kontaktu przez Messengera. Nawet szaleństwo musi mieć swoje granice.

+1
0
+1
0

4 komentarze do “Facebook – separacja zamiast rozwodu”

  1. Hej , Jacku
    a czy Ty tak trochę nie prowokujesz swojego czytelnika ?
    Podzielam Twoja opinię co do fb …i zgadzam się w wielu punktach .Każdy ma swoje priorytety – jeden kolekcjonuje znajomych w setkach , inny śledzi innych … jeszcze inny wstawia kiepskie zdjęcia z mielonym … lajkuje na potęgę i czuje się bezpiecznie bo inni przed nim już to zrobili .Ważkie sprawy są źle trawione przez fb …i masz rację że trzeba szukać na nie innego miejsca .Mało kto jednak ma odwagę o nich pisać i mówić / chóralnie tak ;D/.Także bardzo za to Cię podziwiam i chętnie Cię czytuję – szczególnie na blogu . Dzisiaj się odważyłam na ten post ;). Zaintrygowała mnie grafika którą sobie wybrałeś i to jest przyczynek do zabrania głosu – Syn człowieczy -Magritte i ten baner – natura – niezwykły wyrafinowany pejzaż ! Świetny wybór -uważam że nieprzypadkowy…
    Pozdrawiam

    1. Oczywiście, że staram się prowokować. 🙂 Wychodzi mi raz lepiej, raz gorzej, ale tym razem prawie jestem bliski moich poglądów. 😉 Co do grafiki to faktycznie oba wybory są dla mnie symboliczne – trzeba dopieszczać detale znaczeń w naszym życiu. 🙂 Poza wszystkim – dzięki za dobre słowo. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *