Mój kolega Darek Biniek napisał dzisiaj na FB: „…wczoraj odbył się koncert zbyszka namysłowskiego z kwartetem witka janiaka! W Bełchatowie – dodam. Muzycy na europejskim poziomie więc i wydarzenie kulturalne bardzo wysokich lotów! W mieście 65 tys ludzi. na koncert przybyło ok 40 osób.gdzie była reszta? może na final four?- to jakieś usprawiedliwienie. osobiście znam ok. 200 osób które powinny być na tym koncercie.nie chce mi się więcej pisać i smutno…” Jak rozumiem jest w tym wpisie pretensja do bełchatowskiej inteligencji, że nie wypełnia swoich kulturalnych powinności. Byłby to zarzut słuszny gdyby w naszym mieście funkcjonowała jakaś kulturowa wspólnota, którą można by nazwać „inteligencją”.
Jakiś czas temu pytałem publicznie czy w Bełchatowie Inteligencja mieszka. Odpowiedzi które otrzymałem w różny sposób wskazywały, że może niegłupich i wykształconych ludzi w naszym mieście nie brakuje, ale poczucia wspólnoty w tym nie ma żadnej. Nie ma wspólnoty – nie ma poczucia obowiązku (nawet na poziomie snobizmu)! W Bełchatowie (ale przecież nie tylko – to dość powszechna polska choroba) nie należymy do grup o jakichś wspólnych wartościach intelektualnych czy cywilizacyjnych, a przeszliśmy do przynależności do „band wpływów”. I oczywiście nie chodzi o wpływy wartości tylko o chamski skok na kasę czy posady, co zresztą na jedno wychodzi. Nikt nie mówi słowami z wielkiej litery, a jak już nawet to zaczyna robić, to w ramach ustawek zwanych „mszami” ku czci, świętami „patriotycznymi” gdzie liczy się tylko polityczna hucpa czy innymi spędami, i na których nikt nie wierzy, że to co pada z trybuny/ambony jest choćby odrobinę prawdziwe. W tej sytuacji można bez żenady przybyć do MCK np. na spotkanie „partii” które śmie się podpinać pod Prawo i szczekać do telefonów próbując zastraszać Strażników Miejskich chcących usunąć źle zaparkowane samochody lokalnych „autorytetów”. O tym, że wypadałoby przyjść do tegoż MCK na jeden czy drugi koncert czy seans już mowy nie ma – na sali ciemno i elektorat nie widzi więc po co? Nie ma dumnych robotników, wolnych rzemieślników, misyjnej inteligencji – są związki zawodowe, partie, bloki wyborcze, mafie…
Powtarzam do znudzenia: w Bełchatowie mieszka chyba najwięcej inżynierów na kilometr kwadratowy w kraju. Czy ktoś kiedyś tych ludzi poważnie zapytał o jakikolwiek aspekt przyszłości tego miasta? Czy oni sami próbowali kiedykolwiek zabrać głos? Czy w skandalach personalnych ostatnich lat np. w MCKu czy ZSP nr 3, ktokolwiek podjął wątek Kultury, Wychowania czy innych fundamentalnych wartości? Napisał Darek, że mu smutno z powodu Namysłowskiego. Ja byłbym szczęśliwy gdyby historia wystawiła nam jedynie taką cenę za zgnuśnienie kulturalne i intelektualne jak wstyd 40 osób na sali na takim koncercie.