Być może…

Na przednówku mam fazę na pieśni miłośne – atawizm? 😉 Prześladuje mnie muzealna Doris Day z klasykiem „Perhaps…”. Kocie ruchy, erotyzm BB i KK, przydechy, plumkania… Za doskonałe i za bardzo wyczyszczone, ale mające siłę prostoty w tekście i melodii.

Trochę się rozejrzałem i MAM. To samo tylko przepuszczone przez filtr jazzu latynoskiego. Lila Downs, nieomal moja rówieśnica odkryła mi ten utwór na nowo. Nienachalnie, po swojemu, w gronie świetnych muzyków, z wyraźnym konturem rytmu i sugestywnie na tyle żeby raz na zawsze zapamiętać, że do osoby, która pyta  „Czy mnie kochasz?” nie wolno mówić „Być może…”. 🙂 Lekcja dialogu kochanków a la Lila Downs tutaj:

+1
0
+1
0

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *