Jest taki stary dowcip o jamniku, który poczuł powołanie do startu w wyścigach chartów. Swoim głębokim przekonaniem, że zostanie championem wśród psów gończych, zaraził swojego właściciela do tego stopnia, że ten sprzedał wszystko, zapożyczył się, zastawił dom… byle tylko dać odpowiedni trening i szansę swojemu pupilowi. Wreszcie przyszedł dzień startu. Jamnik trzymał tempo do połowy pierwszego okrążenia, potem zaczął zwalniać, żeby krótko po tym paść z wysiłku. Zrujnowany właściciel podbiega do psa i potrząsając nim, drze się:
– Wstawaj! Miałeś wygrać! Co się dzieje???
Na co jamnik:
– No właśnie k…wa nie wiem!
To, że wylądowaliśmy na politycznych peryferiach Europy jest faktem. To, że jedyną przyczyną tego faktu jest STYL uprawiania polityki przez polski rząd, także jest bezdyskusyjne. To, że jedna opcja polityczna zawłaszcza państwo kawałek po kawałku demontując państwo prawa, nie budzi już niczyjego zdziwienia. Ale żeby jedyną winą obarczać w tej sprawie PiS to już gruba przesada. Jamnik był i jest jamnikiem i nigdy tego nie ukrywał. Każdy kto miał oczy i chciał z nich robić użytek to widział i widzi. Że dobre samopoczucie władzy, kazało jej widzieć siebie w roli championa wśród najlepszych? Cóż, kto jest wolny od grzechu samouwielbienia, niech pierwszy rzuci kamień. Egotyzm jest wpisany w rolę polityka. Miłość własna władzy, jest stanem ducha ponad podziałami partyjnymi. Nie tu szukajmy winnych, a już tym bardziej nie udawajmy, że ktoś kogoś oszukał. Wszystko było jasne od początku i rację mają przedstawiciele PiS, że stale to przypominają. Cele, metody, narzędzia, styl… Czy można z czymś pomylić jamnika?
Równie głupie jest obwinianie unijnych chartów za to, że biegają nie oglądając się na zipiącego krótkonoga. Taka ich natura, a tor wyścigowy to miejsce prostych zasad, których się trzymają. Jamnik musi znaleźć winnych, ale nawet on przecież nie wierzył, że gończe wokół niego będą stać i patrzeć jak przebiera łapkami. Był pełen dobrych chęci i wiary w swoje możliwości. Nie oszukiwał, mówił to co myśli i robił wszytko żeby było dobrze. Ale tor to weryfikacja bezwzględna. Właśnie na naszych oczach wyścig jest w połowie stawki. I parę rzeczy już widać nawet zza mocno zaciśniętych powiek.
No to popatrzmy na suwerena nad jamnikiem. To on ulokował w szorstkowłosym swoje nadzieje, on chciał wygrać nie mając charta, to on nie doczytał na czym polegają wyścigi i jaka jest stawka. Nie rzucajmy kamieniami w polityków i szerzej we władzę! Oni są emanacją naszych marzeń, złudzeń, kompleksów, a czasem zwykłej ludzkiej głupoty. I to MY Polacy odpowiadamy za to, co właśnie się dzieje z 25-letnim dorobkiem niepodległej Polski. Połowa z nas nie tylko akceptuje to co widzi, ale w pełni to popiera. Nie podobała nam się wizja przystojnego, seksownego polskiego hydraulika, to wstaliśmy z kolan do wizerunku agresywnego, rasistowskiego, drącego mordę kibola. I dużej części z nas to co zobaczyliśmy w lustrze się podoba. Bo może nie chodzi o radość z wygranej jamnika, tylko cieszy nas gdy psina obsika nogawkę sędziego?
Że nie wszyscy tak mamy? Że spłacać zaciągnięte kredyty będziemy musieli wszyscy? I co z tego? Dyskusje z jamnikiem nie zrobią z niego charta… ostatnio mam wręcz poczucie, że wszelkie próby dialogu zwyczajnie nas ośmieszają robiąc z nas skrajnych idiotów. Poza wszystkim jamnik jeszcze nie wydeklamował ostatniej kwestii, a suweren patrzy z radością na wyścig dumny ze swojego pupila. Rozmawiać z zachwyconymi kibicami? Po kiego, skoro oni mają swoje igrzyska, a i na chleb póki co nie brakuje. Że mądry Polak po szkodzie? Czyli jak zawsze. I oby Kochanowski tym razem się mylił:
„Cieszy mię ten rym: „Polak mądr po szkodzie”;
Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.”
No więc będziemy mieć partyjne sądy, kulturę na zamówienie partyjne, edukację jako klasyczną formę przemocy symbolicznej, schizofreniczne społeczeństwo mówiące co innego w robocie, a co innego przy biesiadnym stole, ustawiane wybory, autocenzurę w mediach, wykaz państwowych świeckich świętych… i wiele innych rzeczy, które część z nas jeszcze pamięta. A ponieważ połowa ma radochę, a połowa patrzy jak ostatnie c…py, nie mając żadnych pomysłów więc musimy sięgnąć dna, bo za głupi jesteśmy żeby dać sobie wmówić, że białe jest białe, a czarne jest czarne. A jakby się okazało, że jednak jakaś refleksja w nas drgnęła, ograną nas symetryści opowiadaniem, że w poprzednich biegach wyraźnie było widać, że kiedyś były przegrane charty.
Myślicie, że to smutne? A może tak właśnie musi wyglądać dojrzewanie społeczeństw i narodów do standardów liberalnej demokracji? No więc nadsłuchujmy zipania, a póki co proponuję zawierzyć Polskę patronatowi Greka Zorby!
I róbmy swoje, mając nadzieję że może to coś da? Kto wie? 😉