„Bo przecież jest niejeden szlak, gdzie trudniej iść,Lecz idąc tak, nie musisz brnąć w pochlebstwa dymI karku giąć przed byle kimRozważ tę myśl, a potem idź, idź swoją drogą…”tłum. Wojciech Młynarski
„My Way”, przychodzi do mnie po raz kolejny w szczególnych czasach. Każe przemyśleć kierunek, który trzeba wybrać na rozstajach.
Od miesięcy borykam się z wewnętrznym buntem wobec tego, co widzę i doświadczam w Polsce od 1,5 roku. Przyłapałem się jednak na tym, że brnę drogą jałowej niezgody. Wqrw, agresja, niedowierzanie, że można aż tyle napsuć w tak krótkim czasie… słabe to. Dręczy pytanie co robić? Od miesięcy próbuję znaleźć odpowiedź. Psychicznie nie stać mnie emigracje wewnętrzną, ani na niekończące się potyczki z rodakami, którzy z dojnej zmiany uczynili swoją receptę na życie. Ani ja im, ani oni mnie, nie mamy sobie nic do powiedzenia. W warunkach jakie stworzyli – nie warto rozmawiać! Z ich pedagogiką bezwstydu nie wygramy, dając się sprowadzić do ich poziomu.
Gaworzenie w kółkach wzajemnej adoracji i licytacja na to kto odkryje i udostępni większą durnotę sekty smoleńskiej, to także droga donikąd.
Dotarło do mnie, że nie zamierzam giąć karku przed byle kim… ale także i to że nie wiem co to znaczy „moja droga”? Zrozumiałem, że nikt takiej drogi nie pokazuje, bo powrotu do punktu wyjścia nie ma. Można tylko uciec do przodu. I pomyślałem, że w czasach bezrozumnego niszczenia dorobku ostatniego ćwierćwiecza Polski i Polaków – CZAS NA MARZENIA!
Nie chcę się zajmować kolejną rządową żenadą, nie chcę analizować jałowości lokalnych sitw zajętych walką o stołki i ochłapy wyrywane sobie w lokalnych spółkach. Chcę pomarzyć o mieście w, którym chciałbym mieszkać przez następne 10-20-30 lat. Pomarzyć o Bełchatowie, w którym już pewnie nie będzie węgla, ale zostaną fajni ludzi. O mieście, w którym chciałbym jeszcze trochę dać coś z siebie, ale także, w którym chciałbym się zestarzeń, a na końcu dać pochować z poczuciem, że to była moja Mała Ojczyzna.
Dlatego zaczynam cykl #marzeniaebe. Będę próbował opowiedzieć o tym jaką drogą chciałbym pójść, jaką drogę jestem gotów budować.
Słowo do przyjaciół i znajomych z Bełchatowa: Okazujecie mi od lat wiele sympatii i zrozumienia, ale dzisiaj chcę Was prosić o coś więcej. Jeśli znajdziecie trochę czasu i uznacie że warto, odpowiadajcie mi co myślicie o moich bełchatowskich marzeniach? Komentujcie tutaj, na Facebooku lub piszcie na priv. Piszcie też u siebie o swoich prostych marzeniach miejskich i oznaczajcie hasztagiem: #marzeniaebe Ułatwi to szybkie znalezienie tego co myślimy o przyszłości naszego miasta. Sprawdźmy czy jeszcze czegoś oczekujemy od najbliższej przyszłości i od siebie samych?
Tym, którzy czytając niniejszy wpis będą się zastanawiali czy to ma coś wspólnego z moimi pogróżkami o zaangażowaniu politycznym, odpowiadam: Tak, ma.
Polityka bez wizji to jedynie mafijne dzielenie łupów na garbie ciemnego ludu oszukanego perkalem i koralikami. Nie ma wizji bez marzeń. Jeśli przestaliśmy marzyć, to nie zasługujemy na nic innego niż to co spotyka nas w tej chwili. Więc chcę sprawdzić czy jeszcze mam jakieś marzenie o moim mieście.
Przyjaciół spoza Bełchatowa także zachęcam do komentowania i dzielenia się swoimi marzeniami. Może o Polsce, po zmianie oby w niedalekiej przyszłości? Może #marzeniapl? 😉
+1
+1