Właśnie w tych dniach ks. Charamsa obwieścił światu, że ma faceta którego kocha. Takie publiczne oświadczenie/ny zazwyczaj formalizują tak czy inaczej związek. Przewiduję koniec sielanki i konieczność stoczenia kolejnych bitew: o pilota, o to kto wynosi śmieci, dlaczego deska ma być zamknięta i dlaczego ktoś ciągle siedzi na FB. Ale to ich problem i wcale mi ich nie żal – bo czemu niby gejom ma być lepiej?
Na obrzeżach ich miłosnych uniesień, toczy się jednak dyskusja, która nie tylko Krzyśka pewnie pozbawi roboty, ale i nam wszystkim w Polsce stawia kilka pytań.
Pierwsze z brzegu, to co oznacza zbitka Polak-Katolik? Homoseksualizm w KK jest faktem. Mało tego – działa podobno znaczące homolobby (piszą o tym także rozliczni księża z ks. Oko na czele), które jak rozumiem ułatwia gejom kościelne kariery. To pod dyktando tych wylansowanych hierarchów „homoherezja” w kościele święci tryumfy itd, itp… To co to znaczy dla nas, którzy z katolicyzmu zrobiliśmy markę Polski? Uwaga! Możliwe, że ślubu którego jesteście świadkami udziela gej? Może mszę „ku czci” celebruje gej? Może pierwszej komunii twojemu dziecku udziela gej? Te pytania to z mojej strony oczywiście złośliwa prowokacja… Ale! Pierwsze reakcje środowisk kościelnych (zarówno duchownych jak i świeckich), pokazuję że KK jest zupełnie bezradny wobec konfrontacji z faktami! Problem byłby jedynie wewnętrznym problemem KK i powodem do zmartwienia katolików gdyby nie pozycja KK w Polsce. Jeśli ktoś przypisuje siebie rolę sumienia narodu, a nie radzi sobie z podstawowymi pytaniami o jakość własnej wspólnoty to pytanie: czy z pewnością chcemy wizji świata narzucanej przez instytucję, która nie ma jasnego zdania w sprawach tak prostych jak stosunek do mniejszości seksualnych?
Jeśli doczytaliście ten tekst do tego momentu z poczuciem, że piszę jakoś logicznie mimo że np. nie podzielacie mojego zdania to mamy problem!
Otóż największym naszym kłopotem jest to, że daliśmy sobie narzucić narracje z wielu stron, mówiące o tym, że to kto z kim śpi decyduje o czymkolwiek! Seks analny z prostytutką nie jest w stanie przekonać nas, że ktoś jest złym inżynierem, kelnerem, prawnikiem… a i dla księdza znajdziemy wiele wyrozumiałości – ostatecznie chłop też gdzieś musi się wyszumieć! „Tirówki” na polskich drogach mijamy bez mrugnięcia okiem. Oziębłość płciowa katechetki nam nie przeszkadza. Onanizm katechety przy pornolach też nam zwisa. Raptem gdy zaczyna się całować dwóch facetów (bo dziewczyny też jeszcze jakoś ujdą… pod warunkiem że młode!) – WALI SIĘ WSZYTKO! Patriotyzm, rodzina, kraj, naród, kościół katolicki…! Jesteście pewni, że świat zawisł między wackiem i tyłkiem? Dla mnie nie!
Żeby jednak z mojej strony zamknąć ostatecznie temat, który uważam za kłótnię w rodzinie, którą z racji nowoczesnych mediów jestem zmuszony śledzić:
Krzysiu! Jesteś narcystycznym hipokrytą, który przez lata budował pozycję instytucji, którą teraz krytykujesz. Skorzystaj ze swoich 5 minut i pokaż dla odmiany lekcję pokory. Twoje łóżko i stół mnie nie interesują.
Kościele powszechny w Polsce! Kapłani i hierarchowie! Wierni, „Bracia i Siostry”! Urea praxis, strilis theória! Pokażcie waszą Praktykę i darujcie sobie Teorię. Wasze słowa, wasze kazania już od dawna niewiele zmieniają. W mediach jeden z was ogłosił światu, że jest gejem. Czas na złoto praktyki kościoła. I ja osobiście na nią zaczekam. Cala reszta to mierzwa bez znaczenia. Czas przekuć ewangelie w czyny. A ja po owocach ją poznam!
+1
+1