Do Europy docierają kolejne fale uchodźców z Afryki i Azji. W Polsce póki co słyszymy jedynie szum tych fal lub huk gdy rozbijają się o kolejne nieskuteczne falochrony… I robimy to co zawsze robimy najlepiej – DYSKUTUJEMY! A właściwie nie dyskutujemy tylko wykrzykujemy na sto sposobów swoje racje bez jakiejkolwiek próby słuchania oponentów. Klasyk polski! A dobrze byłoby po pierwsze pomyśleć zanim otworzy się usta lub podlinkuje kolejny głupi mem.
To co mnie boli najbardziej to płaskie i prymitywne mówienie o tym wielkim humanitarnym problemie. Jechanie na emocjach wywoływanych wszystkimi dostępnymi metodami, przy użyciu wszelki możliwych skojarzeń, a nade wszystko stała szermierka na stereotypy i zakłamania. Które bolą mnie najbardziej?
I. Cierpienie uszlachetnia! – To zmora z którą zmagam się od lat gdy rozmawiam o niepełnosprawnych, chorych, biednych… Otóż cierpienie i trauma NIE USZLACHETNIA! A dokładniej uszlachetnia tylko tych którzy w charakterze bądź wychowaniu elementarną szlachetność człowieka mają rozbudzoną. Cham, zboczeniec, oszust, bandyta, zazwyczaj pozostaje sobą nawet jeśli urwie mu nogę lub ucieka przed wojną. Ta ostatnia zresztą przeważnie wzmacnia w człowieku raczej to co złe niż dobre – i nie wolno z tego czynić nikomu zarzutu! „Tyle o sobie wiemy na ile nas sprawdzono”! Więc nie łudźmy się – wraz z pięknymi ludźmi dotrą do nas także szumowiny. I nie byłoby z tym kłopotu (ostatecznie i u nas łajdaków nie brakuje) gdy nie bezradność kulturowa wobec nich. Otóż, inaczej niż ze swojakami, nie jesteśmy w stanie skutecznie radzić sobie z napływowym marginesem bo do tej pory żyjemy w monokulturze, państwie homogenicznym narodowościowo. Nasze wartości nie są ich wartościami, a ich wartości nie znamy! I dlatego BĘDĄ KŁOPOTY!
II. Mamy wybór: kogo, kiedy i jak wpuścimy – To już szczególne ględzenie. Nie mamy takiego wyboru! Imigranci w tym uchodźcy już u nas są i będzie ich przybywać! Szkoda czasu i energii na myślenie o murach i zasiekach. Czas szykować społeczeństwo i kraj do życia obok INNEGO! Zrodzi się pokusa użycia siły aby obcych wsadzić w nasze katolicko-narodowe ramki. Odradzam! Po wojnie PRL próbowała siłowo rozwiązać problem asymilacji (a nawet unarodowienia) Romów. Minęło od tego czasu wiele lat. „Skuteczność” została zweryfikowana. Nie wracajmy proszę na ścieżkę głupoty.
III. Decyzję ma podjąć KTOŚ (politycy, UE, USA* – * niepotrzebne skreślić) – Piszę te słowa dzień po tym jak wykonaliśmy narodowy gest Piłata odmawiając naszego powszechnego uczestnictwa w referendum, które miało zgodnie z wolą narodu zmienić lub zachować dotychczasowy partyjny porządek w Polsce. Okazało się że nie stać nas na społeczne myślenie i odpowiedzialne decyzje nawet w tych sprawach, które są przedmiotem powszechnych jęków i darcia szat od imienin po poważne konferencje naukowe. Wolimy polityków ustawiać w roli chłopców do bicia niż naszych reprezentantów. A w przypadku imigrantów dodatkowo ten kompletny brak konsekwencji i niechęć do mówienia co dalej!
Pytam zwolenników: Co waszym zdaniem jest źródłem solidarności wobec uchodźców? Jakie są granice tej solidarności, a może jest bezgraniczna? Kim ci ludzie mają się stać lub kim zostać za 10 lat? Chcemy polonizować ich dzieci? A może chcemy redefiniować polonizm?
Pytam przeciwników: Gdzie chcecie położyć tamę uchodźcom? W Europie czy w Afryce? Jeśli w Europie to czy jesteście gotowi wyłożyć górę kasy na przeciekające zapory na brzegach Morza Śródziemnego – ot na przykład zabierzemy rolnikom dopłaty i zbudujemy flotę ścigaczy granicznych? A może chcecie zwalczać powody u źródeł wspierając walkę z państwem islamskim? Ale czy w imię tego jesteście gotowi wysłać do walki w Afryce swoich synów? A może warto rozważyć waszym zdaniem „ostateczne rozwiązanie kwestii islamskiej” w Europie? Które z was jest gotowe kopnąć stołek po szubienicą lub pociągnąć za spust?
Jak się mówi A to wcześniej czy później trzeba powiedzieć B i C! Póki B i C nie jesteśmy pewni warto powściągnąć kłapanie jadaczką, bo to nie politycy będą mieszkali za ścianą z wielodzietną rodziną np. smażącą baraninę w dużych ilościach i modlących się nie tak i nie wtedy jak my. I nie do nich przede wszystkim zwraca się dzisiaj papież, więc nie oni przede wszystkim będą zabiegać o rozgrzeszenie za grzech zaniechania i braku miłosierdzia ! Do każdego rozwiązania potrzebna jest odpowiedzialność. I tym razem nikomu z nas odpowiedzialności na mitycznych ONYCH przerzucić się nie uda.
Spuśćmy trochę z tonu pewności siebie w tych kwestiach. Przestańmy słuchać kretynów, którzy z jazgotu (politycznego czy medialnego) uczynili zawód – tym bardziej opłacalny im bardziej zburzą nam krew! Zacznijmy spokojnie i po sąsiedzku rozmawiać jak się przygotować na Nowych za płotem? Bo BĘDĄ, a będąc tacy jak MY będą INNI!
+1
+1